Kiedy polski fitness dorośnie?

Fitness to rodzaj gimnastyki rekreacyjnej. Tak mówi Wikipedia. To samo źródło podaje, że „początki fitnessu łączyć należy z wynalezieniem i rozpowszechnieniem podstawowej formy gimnastyki rekreacyjnej, jaką był aerobik”. Według Wikipedii, do Polski aerobik dotarł w 1981 roku. Pierwszą propagatorką tej formy rekreacji była Hanna Fidusiewicz.

Nawiasem mówiąc, miałam przyjemność uczestniczyć w zajęciach Hani u schyłku lat 90. w nieistniejącym już klubie Gymnasion (obecnie mieści się tam klub sieci Calypso). To były zajęcia! Dopracowane od pierwszej do ostatniej minuty.

Od tamtej pory bardzo dużo się zmieniło w branży zwanej branżą fitness. Fitness to już nie aerobik. Fitness ma większe rozmiary, jest szerszym pojęciem i słowo to zupełnie nie oddaje charakteru działalności, którą większość z nas się zajmuje. Uważam, że to bardzo nieszczęśliwe nazewnictwo, bo ograniczające i na bardzo wielu gruntach skazujące nas na niepowodzenie. Bo czy fitness może być biznesem? Co ma fitness do czynienia z profilaktyką zdrowotną? Czy branżę lub klub fitness można traktować poważnie?

Ameryka już dawno dojrzała do nadawania fitnessowi odpowiedniej wartości. Tam chodzimy do HEALTH Clubs, czyli klubów zdrowotnych, zaś Włosi często używają w kontekście aktywności fizycznej słów WELLNESS lub BENESSERE (tłum.: dobrostan, stan dobrego zdrowia, dobre samopoczucie). Jako studentka profesora Jerzego Bralczyka zwykłam zastanawiać się zawsze nad kontekstem używanych słów, ich doborem i wyborem. Jak widać za oceanem i w pięknej Italii branża osiągnęła już odpowiedni poziom dojrzałości. A kiedy polski fitness dorośnie do swojej roli?

Nazewnictwo sugeruje efekty, mówi o tym, co daje nam aktywność. My jesteśmy jeszcze na etapie, na którym np. trening medyczny kojarzy się większości z zajęciami „zdrowy kręgosłup”… To smutne, bo czytając analizy i badania dotyczące kondycji polskiego społeczeństwa, powinniśmy mieć świadomość roli naszej branży. Powinniśmy komunikować ją w odpowiedni sposób. Jesteśmy bardzo istotnym ogniwem łańcucha zwanego profilaktyką zdrowotną, ale tylko niewielu z nas wykorzystuje ten argument w rozmowie z klientami.

Bądźmy jako branża furtką do lepszego, bardziej komfortowego, zdrowszego życia. Edukujmy, tłumaczmy, sami się uczmy i pogłębiajmy wiedzę. Przed nami misja i to bynajmniej nie MISSION IMPOSIBLE. Ja, dzięki aktywności fizycznej, czuję się bardziej sprawna, zdrowsza, szczęśliwsza. A wy? A wasi klienci?

 

- REKLAMA -