Czy Kowalski w domowej izolacji może zrobić pełnowartościowy trening siłowy z wykorzystaniem ciężaru swojego ciała? Czy kalistenika jest dla wszystkich? Jak bardzo pandemia zmienia biznes np. trenera? Na pytania Fitness Biznes odpowiada Jarosław Bulla, Prezes Polskiego Związku Kalisteniki i Street Workoutu.
Czy kalistenika jest dla wszystkich?
– Kalistenika to aktywność absolutnie dla każdego. Począwszy od dzieci, które mogą nabyć prawidłowe wzorce ruchowe, przez nastolatki, które często rozwijają się w najbardziej widowiskowej części tej dyscypliny, czyli we freestyle. Aż po osoby starsze, które bez żadnego sprzętu oraz bez narażania się na kontuzje mogą prowadzić swój trening aby być zdrowym, ale też żeby poznać swoje ciało, potrafić z współpracować, umieć go słuchać oraz nauczyć się przekraczać kolejne granice własnych możliwości.
Czy Kowalski w domowej izolacji może zrobić pełnowartościowy trening siłowy z wykorzystaniem ciężaru swojego ciała?
– Duży nacisk na prawidłową technikę oraz pełny zakres ruchu w wielu ćwiczeniach pozwala zrobić bardzo efektywny trening, podczas którego wcale nie trzeba robić 300 pompek, żeby zrobić trening siłowy. Wiele ćwiczeń ma swoje progresje. Np. pompka, z którą często, ktoś ma problem. Znamy metody, jak tych pompek uczyć w łatwiejszych wariantach, czyli na ścianie, na podwyższeniu czy na kolanach aż do prawidłowej pozycji pełnej pompki. To tylko jeden z wielu przykładów, który można wymieniać. Często nasi klienci przychodzą, aby zacząć w mądry sposób po prostu coś ze sobą robić. Wielu z nich ma opory w stosunku do ćwiczeń np. na siłowni, a widząc kalistenikę na wysokim poziomie twierdzą, że to nie dla nich. Jednak po kilku treningach zaczynają rozumieć ideę pracy z własnym ciałem i pojawiają się pierwsze cele jak np. Muscle up, flaga czy stanie na rękach.
Jaki projekt rodzi się w ramach współpracy z platformą Gymsteer?
-Projekt “#KalistenikaOnline” z założenia jest wirtualnym grafikiem na platformie Gymsteer. To różne zajęcia z ciężarem własnego ciała. Jako wiodąca organizacja w kraju zajmująca się rozwojem tej dyscypliny musieliśmy szybko reagować w sytuacji, gdy nasza działalność została wstrzymana. Jak sami mówimy, jest to darmowa forma aktywności fizycznej, którą można uprawiać wszędzie. Jednak są też w Polsce kluby oraz trenerzy, którzy specjalizują się w tej dziedzinie i znaleźli się w trudnej sytuacji i muszą się w niej odnaleźć. Zauważyliśmy również ogromne zainteresowanie ze strony trenerów, którzy wcześniej patrzyli z przymrużeniem oka na nasza dyscyplinę, a teraz wręcz namawiają do treningu w domu bez sprzętu. Obecnie w naszej ofercie mamy zajęcia skierowane są do osób początkujących, ale i nie tylko.
Jesteśmy świadomi tego, że rynek fitness się powiększy, że “Kowalski” siedząc w domu w końcu podejmie się zmian w swoim życiu i będzie potrzebował ruchu w warunkach domowych. Zwłaszcza że zrobi się swego rodzaju moda na trening w domu. A osoby które nie chciały pójść na siłownie czy do klubu fitness, teraz będą mogły w swoich czterech ścianach zrobić trening, podczas którego nie będą musieli się wstydzić, że nie znają maszyn, że nie wiedzą, co robić czy że spotkają się z niechcianą krytyką. Tym bardziej, że na nasze treningi nie są potrzebne drogie buty czy koszulka z napisem “no pain no gain”. Zapraszamy nawet w kapciach 🙂
Jednocześnie zajęcia typu push up lub power dla średnio zaawansowanych i zaawansowanych, stretching, mobility, Kids Workout – trening dla dzieci oraz Family Workout, czyli zajęcia które nazywamy wf-em dla dzieci i dorosłych, gdzie jak się okazuje, dzieci są lepsze od rodziców. Jest to doskonała alternatywa na spędzenie aktywnie czasu całą rodziną i budowanie z najmłodszymi niezapomnianych dla nich relacji z rodzicami.
Jak bardzo pandemia zmieni pana biznes? Jak reagują na tę zmianę klienci?
– W czasie pandemii nasza działalność nie została wywrócona do góry nogami, w przeciwieństwie do sporej części branży fitness. To nie jest tak, że nagle z wielkich ciężarów, sztang czy szeregu maszyn musimy przejść na trening bez sprzętu. Nasz trening zmienił się w małym stopniu, zostaliśmy ograniczeni o 20-30%. Z podciągania na drążku czy pompek na poręczach musieliśmy wrócić do ćwiczeń progresywnych, które równie dobrze imitują te ćwiczenia. My nadal pracujemy z i na własnym ciężarze bez dodatkowego sprzętu. Inaczej ma się to oczywiście do działalności klubów oraz trenerów. Jednak chciałbym zaznaczyć że kluby specjalizujące się w kalistenice czy street workoucie to nie są duże kluby, sieciówki czy placówki wielkopowierzchniowe. Są to studia butikowe od 100-400 mkw. prowadzone przez pasjonatów. Oni rekinami biznesu nie są, ale za to prowadzą te studia z sercem i pełnym oddaniem.
Sportowcy mają to do siebie, że lubią wyzwania. Więc najtrudniejszy dla nas był początkowy okres, kiedy trzeba było poradzić sobie ze społecznym szokiem spowodowanym pandemią, wysypem “specjalistów” w dziedzinie, której wcześniej nie propagowali oraz z nauczeniem dotychczasowych klientów korzystania z usług online. Mam nadzieję, że ten okres już za nami, że ludzie pogodzili się z tym, ze na tę chwilę nie ma innej możliwości jak współpraca online, jednak da się odczuć, że każdy siedzi jak na tykającej bombie w oczekiwaniu, kiedy będzie można wrócić do swojego ulubionego klubu. Kończąc dodam, że jest w Polsce sporo miejsc ogólnodostępnych, takich jak specjalistyczne parki do kalisteniki i street workoutu, które są definiowane jako place zabaw, więc na tę chwilę również nie możemy z nich korzystać, a to właśnie w takich miejscach można poczuć największy urok kalisteniki, która poza branżą fitness, powinna być zaliczana do części branży prozdrowotnej. Przecież ruch to zdrowie.
Dziękuję za rozmowę.
Super wywiad. Dbajmy o zdrowie i trenujmy, póki skutki siedzącego trybu życia nas jeszcze nie zniszczyły.