QUANTUM – wellness dla indywidualistów

Quantum

Kiedy prawie dwa lata temu na FIBO usłyszałam o pomyśle na klub w samym centrum Warszawy, w lokalizacji bardziej kojarzonej z miejskim zgiełkiem niż relaksem i to jeszcze w wersji premium, byłam więcej niż zaskoczona. Pomyślałam tylko: „Odważni ludzie. Zobaczymy”.

Dorota A. Warowna
Zdjęcia: D.Warowna, archiwum Quantum

Na rynku, który jest zdominowany przez kluby „dla wszystkich”, na którym trwa krwawa walka o przeżycie i gdzie cena zdaje się być jedynym argumentem przetargowym
w oczach klientów, świadoma decyzja o wyborze półki premium ze wszystkimi jej blaskami i cieniami jest moim zdaniem, albo czynem heroicznym pasjonata, albo efektem zimnej kalkulacji finansowej biznesmena, który widzi w tej inwestycji swoją szansę na spokojną (czytaj: zabezpieczoną finansowo) emeryturę. Po rozmowie z właścicielami klubu, Karoliną i Pawłem Tomysami, odnoszę wrażenie, że w tym projekcie nie ma miejsca na przypadki.
Tu wszystko, poczynając od klamki, a kończąc na wrażeniach i emocjach klientów korzystających z tego miejsca, zostało przemyślane. Quantum Piękna 15, czyli klub fitness, klinika urody oraz profesjonalna strefa fizjoterapii i rehabilitacji w jednym, to miejsce niezwykłe, bo wyprzedzające potrzeby klienta. Nie jest to kolejny klub, którego reklamy krzyczą: „przyjdź do nas, bo mamy najniższe ceny i więcej bieżni niż nasza konkurencja za rogiem”. To klub, który zdobywa członków przez rekomendacje, który nie boi się użyć
słowa selekcja w odniesieniu do klientów.

Już po wejściu do Quantum Piękna 15, które mieści się w nowoczesnej i eleganckiej kamienicy w centrum, chce się tu zostać na dłużej. Aż dziwię się, że to piszę, bo trudno u mnie o euforię. Preferuję raczej kameralne obiekty, studia treningu personalnego, ale o takiej strefie też tu nie zapomniano. Tuż przy wejściu do klubu znajduje się recepcja, która pełni równocześnie rolę barku. Kolorowe, a co ważniejsze wygodne fotele zachęcają do odpoczynku, a nawet do zdalnej pracy, kiedy możemy sobie na to akurat pozwolić. Barek serwuje pyszną kawę (bardzo chwalą ją klienci, których spotkałam w klubie), koktajle, odżywki, owoce. Gdy siedzimy w fotelu w recepcji, roztacza się przed nami wspaniały widok
na wypełnioną dziennym światłem strefę cardio i siłownię, wyposażone w sprzęt marek Precor i Hoist. Obok strefy wolnych ciężarów jest sala do zajęć grupowych, na której odbywają się także zajęcia indoor cycling. Strefa treningu personalnego została zorganizowana na piętrze, gdzie klienci mogą liczyć na spokój i ciszę. Pomyślano tu nie tylko o zapewniającym efektywny trening sprzęcie, ale także o… customizacji muzycznego tła treningu. Klient może sobie podłączyć własną muzykę z telefonu na czas ćwiczeń.
Rodzynkiem w klubowym torcie jest, nie tylko moim zdaniem, piękna koedukacyjna strefa wellness, gdzie na klubowiczów czekają takie atrakcje, jak aromaterapeutyczna łaźnia parowa, solne inhalacje w saunach fińskich oraz aromatyczne kąpiele wodne.
W ramach Quantum Piękna 15 działa również klinika urody. Klubowicze mogą skorzystać z szerokich pakietów zabiegów na ciało i twarz z użyciem najnowszej technologii. Quantum Clinic dostępna jest nie tylko od strony klubu, ale można dostać się do niej od ulicy
przez osobne wejście. Jak mówią właściciele Quantum Piękna 15, zarówno klinika, jak i klub mają tylko swoich klientów, którzy nie zawsze korzystają z usług obu tych stref. W odległości kilkunastu metrów od klubu, w tym samym budynku, położona jest strefa fizjo.
To miejsce dopiero ruszy pełną parą za kilka tygodni. W kilku gabinetach oferowana będzie zarówno diagnostyka, jak i fizykoterapia oraz terapia manualna. Również i tu państwo Tomysowie zadbali o najmniejsze szczegóły.

Quantum Piękna 15 na co dzień zarządza menedżer, jednak właściciele spędzają tu całe dnie. Paweł Tomys jest wielkim fanem aktywności fizycznej. Dba o kondycję, bierze udział w zajęciach grupowych, trenuje na urządzeniach. Z przyjemnością po ciężkim
dniu korzysta ze strefy wellness. Sam jest swoim klientem i nic nie umknie jego uwadze. – Właściwie znam wszystkim klientów z imienia. Staram się być z tym na bieżąco, rozmawiać z nimi, poznawać ich potrzeby, wiedzieć, co im przeszkadza, czego nie chcą – opowiada Paweł Tomys. Quantum Piękna 15 to spełnienie jego i żony, kosmetologa z wykształcenia, marzeń, ale także wiele fitnessowych podróży w poszukiwaniu inspiracji. – Znaleźliśmy ją w Londynie. To tam są miejsca, które stały się dla nas wzorem, chociaż nasi klienci z zagranicy (stanowią ok. 30 proc. klienteli) mówią, że jesteśmy lepsi niż wiele znanych fitnessowych marek premium. U nas klubowicze doceniają klimat, który wspólnie z nimi budujemy. Sprzęt to nie wszystko, chociaż oczywiście zadbaliśmy i o tę stronę naszego fitness biznesu, wyposażając klub w wysokiej jakości urządzenia, na których nasi klienci lubią ćwiczyć. To także zapachy. W każdej ze stref w godzinach największego ruchu rozpylane są olejki zapachowe. Ja już chyba uzależniłem się od nich – opowiada Paweł Tomys. Kiedy właściciel pyta mnie o nazwę klubu i moje skojarzenia, od razu odpowiadam, że przywodzi mi na myśl jeden z odcinków przygód eleganckiego i dzielnego Bonda. Okazuje się, że nie jestem
jedyną osobą idącą tym tropem, ale etymologia tej nazwy jest trochę inna. – Pewnej nocy obudziłem się i zacząłem szukać słów rozpoczynających się na „Q”. Dlaczego akurat ta litera? Bo „Q” to „quality”, czyli jakość, a dla mnie w klubie premium, w miejscu stworzonym z myślą o indywidualistach, to właśnie jakość jest na pierwszym miejscu – tłumaczy Paweł Tomys.

Artykuł ukazał się w wydaniu 1/2017 Magazynu Fitness Biznes

- REKLAMA -