Mięśnie dna miednicy to jedne z najbardziej zaniedbanych mięśni. W Polsce wciąż brakuje edukacji w tym temacie. Tymczasem prawidłowo funkcjonująca miednica ma niezwykle istotne znaczenie dla jakości naszego życia.
Pomimo iż problematyka zdrowia rozumianego jako chęć utrzymania sprawności przez możliwie najdłuższy okres życia odgrywa w naszym społeczeństwie coraz większą rolę, dysfunkcje dna miednicy zdarzają się coraz częściej we wszystkich grupach wiekowych.
Konsekwencjami osłabienia mięśni dna miednicy są między innymi inkontynencja (obejmuje jakikolwiek epizod niezależnego od woli wycieku moczu z pęcherza moczowego) i obniżenie narządów, które objawia się w formie zaburzeń funkcjonowania pęcherza i jelit, zaburzeń funkcji seksualnej i bólu. Globalne trendy demograficzne pokazują, że występowanie tych problemów w społeczeństwie będzie nadal rosło.
Starzenie się społeczeństwa, stres, palenie papierosów, nadwaga, otyłość, ciąża, poród ‒ te wszystkie czynniki mają ogromny wpływ na kondycję mięśni dna miednicy.
Niestety brakuje rzetelnych danych dotyczących liczby osób z osłabionymi mięśniami dna miednicy i towarzyszącym temu często nietrzymaniem moczu. Dolegliwości te mają intymny charakter, stąd pojawiająca się w różnych dostępnych raportach liczba 2,5 miliona osób wydaje się bardzo niedoszacowana.
Sytuacja jest naprawdę trudna, zważywszy że pandemia oraz zmniejszenie wszystkich wizyt lekarskich będzie skutkowało narastaniem długu zdrowotnego, z którym i tak już słaby polski system zdrowia będzie się musiał zmierzyć w kolejnych latach.
Profilaktyka przede wszystkim
Według Mapy Potrzeb Zdrowotnych na lata 2015–2019, opracowanej przez Departament Analiz i Strategii Ministerstwa Zdrowia, choroby układu moczowo-płciowego stanowią drugą największą grupę chorób w Polsce (zaraz po chorobach układu mięśniowo-szkieletowego). Prognozowana zapadalność dla Polski na nietrzymanie moczu ma wynieść w roku 2022 ponad 51 tysięcy przypadków, a w roku 2031 prawie 54 tysiące. W 2020 roku Narodowy Fundusz Zdrowia przeznaczył na refundację środków absorpcyjnych 297,9 mln zł, czyli o 6,4 proc. więcej niż w roku 2019. Przy czym należy pamiętać, że znaczna część społeczeństwa, pomimo stosowania środków chłonnych, nie korzysta w tym zakresie z refundacji.
Jeśli chcesz przeczytać cały artykuł autorstwa Joanny Apolinarskiej i dr. Krzysztofa Pietrusika, zapraszamy do czytelni online – LINK
Możesz też otrzymać wersję drukowaną magazynu w bezpłatnej prenumeracie – LINK