Plaster na stres

Nadciąga kryzys, a właściwie on z nami już jest. Inflacja, rosnące z tygodnia na tydzień stopy procentowe, wysokie ceny – to nasza codzienność. Temu, co od nas niezależne, co dzieje się poza nami, towarzyszy niemoc, bezsilność, frustracja i stres. Bo stać nas na mniej, bo pensje zżerają kredyty, bo nie możemy pozwolić sobie na to, co jeszcze niedawno było na wyciągnięcie ręki. Tak czuje coraz więcej Polaków.

Szkoda, że nikt im nie mówi, że kryzysy pozwala przeżyć aktywność fizyczna. Że codzienny ruch to najtańsza forma terapii dla ciała i psychiki. Że to nie tylko naturalne budowanie odporności, ale także hartowanie.

Jak pokazały badania przeprowadzone w pierwszej połowie br. w Stanach Zjednoczonych, co 6 Amerykanin spróbował w ostatnich latach medytacji. Włączone do codziennej rutyny 10 minut medytacji może znacząco poprawić nastrój i służyć jako „bufor ochronny” przed negatywnymi wiadomościami.

Ja medytuję w ruchu. Moja instruktorka od jogi zwykła mawiać, że na macie skupiamy się tylko na oddechu płynącym w naszym ciele i wykonywanych asanach. Cały świat zostaje poza nami. Głowa jest wolna od myśli, a „czoło niczemu się dziwi”. Gdziekolwiek nie rozłożyłabym mojej maty, zawsze i wszędzie kojarzy mi się z przerwą od zabieganego życia i stresu, a kilka powitań słońca jest moim plastrem na problemy. Pod tym plastrem w cięższych chwilach, których od kilku lat nie brakuje, goją się wszelkie rany.

Pokażmy klientom, że to nie czas rezygnować z klubowych karnetów. To czas, żeby zacząć być aktywnym, żeby zainwestować w swój dobrostan. Od naszej komunikacji zależy, czy zobaczą to światełko w tunelu.

Pozdrawiam po aktywnym wypoczynku
Red. Nacz.

Przeczytaj też Nawyk to klucz do sukcesu

- REKLAMA -