Bywam zdemotywowana (albo może lepiej wyrazi to słowo “sfrustrowana”) tym, co dzieje się na naszym rynku. To pewnie efekt śledzenia trendów, badań konsumenckich i rozwoju branży fitness & wellness na świecie. Moja intuicja, która rzadko mnie zawodzi, krzyczy, że to czas na zmiany.
Od kiedy prowadzę wydawnicze projekty fitnessowe, a więc od ponad 15 lat, podglądam świat przez internetowe okienko, zerkam z ciekawością poza nasze granice. Karmię się tym, co tam widzę. Pandemia wywołała kryzys, była trudną lekcją. Była jednak też przełomowym momentem, który pokazał zupełnie nowe potrzeby konsumentów i nowe drogi rozwoju. Pokazał moc wellnesu, który staje się nieodłącznym elementem naszego życia.
Dał nam też bardzo ważną wskazówkę. Że myślenie o biznesie w tym sektorze musi wyjść poza schematy, że jak nigdy dotąd liczy się innowacyjność. Pandemia dała nam jako branży szansę, żeby wyjść z ram, w które sami się przez lata wpisaliśmy i w których utknęliśmy.
Obawiam się, że okopaliśmy się w, wydawać by się mogło, bezpiecznym dołku i udajemy, że świat wrócił do stanu sprzed marca 2020 roku. A on nie wrócił i w wielu dziedzinach życia wracać nie chce.
Mam nadzieję, że w końcu będziemy na tyle odważni, by wyjść z mentalnych okopów i rozwinąć skrzydła biznesowej wyobraźni. Teraz jest na to czas.
Pozdrawiam słonecznie jak zawsze
Dorota Warowna
Redaktor naczelna
Fot. Dmitry Ratushny/ Unsplash