Zmiany: więcej przestrzeni, więcej możliwości

W postpandemicznym świecie obserwujemy pewne niezmienne, długofalowe skutki. Zwiększona dbałość o utrzymanie czystości i dezynfekcję stały się nieodłącznymi składowymi działalności klubów. Widok systemów do oczyszczania powietrza również nikogo nie dziwi. Wśród działań specyficznych dla branży wymuszonych przez pandemię wymieńmy przearanżowanie stref treningowych, modyfikację kierunku przepływu
klubowiczów, a nawet współpracę z zewnętrznymi dostawcami treści cyfrowych/online. Poniżej o tym, jak pandemia i dystans społeczny wpłynęły na zmiany w przestrzeni klubowej? Czy wpłynęły?

Wszystkie te zabiegi służyły zwiększeniu powierzchni użytkowej, a podyktowane były
koniecznością zachowania dystansu społecznego. Z tego powodu właśnie wdrożono
też liczne krótkoterminowe i tymczasowe oferty i usługi. Zastanówmy się w takim razie, jak dystans społeczny może wpłynąć na branżę fitness w dłuższej perspektywie?

Wprawdzie pandemia nadal się tli, ale od 2020 roku sytuacja znacząco się poprawiła –
zwłaszcza z perspektywy operatorów klubów ‒ i na dodatek wiele osób wznowiło swoje
zdrowotne nawyki sprzed pandemii. Z drugiej strony, niedawne badania zlecone przez organizację National Bureau of Economic Research (NBER) pokazują, że powrót
do stylu życia sprzed pandemii wcale nie jest aż tak powszechny.

Na pytanie: „Które z poniższych stwierdzeń najlepiej odzwierciedla Pana/Pani zdanie na temat dystansu społecznego, gdy pandemia COVID-19 się skończy”, około 13 proc. osób odpowiedziało, że nie planuje wznowienia aktywności sprzed pandemii (inne możliwe odpowiedzi to: „całkowity powrót”, „powrót w znacznej mierze” i „częściowy”). Nicholas Bloom, profesor ekonomii na uniwersytecie Stanforda i współautor badania, określił to zjawisko mianem „długoterminowego dystansu społecznego” (ang. long social distancing).

Na pozór 13 proc. to niedużo, ale warto sobie uświadomić, że 10 proc. do 15 proc. populacji USA to aż od 25 do 38 milionów dorosłych.

Jeśli mówimy o ogólnych następstwach pandemii, to niedobór pracowników może być
skutkiem długoterminowego dystansu społecznego, który daje się operatorom klubów
fitness prawdopodobnie najbardziej we znaki: w badaniu NBER odnotowano bowiem,
że problemy spowodowane przez pandemię obniżyły udział osób aktywnych zawodowo
o około 2,5 proc. na początku 2022 roku. Nasuwa się więc pytanie, czy wymienione
tendencje w jakikolwiek sposób oddziałują na zachowanie członków klubów fitness,
dostępną powierzchnię treningową oraz codzienne funkcjonowanie klubów? Okazuje
się, że wcale nie da się na te pytania jednoznacznie odpowiedzieć.

Klubowicze chcą „normalności”

Mike Harland, właściciel i główny trener w Plainville Strength & Wellness w Plainville, Connecticut, zaobserwował „zmęczenie pandemią” wśród członków klubu. ‒ Nie
odnotowaliśmy, by dystans społeczny, czy nawet potrzeba większej przestrzeni osobistej stanowiły problem dla naszych członków ‒ mówi. ‒ Lubią ze sobą rozmawiać, pomagać sobie nawzajem i wspólnie ćwiczyć. Dążą do interakcji. Ewidentnie widać, że mają potrzebę i chęć przebywania ze sobą.

Odnośnie do aranżacji powierzchni klubowej i wyposażenia, szczególnie w strefach, gdzie ćwiczy dużo osób jednocześnie, jak strefa siłowa czy strefa treningu oporowego,
Plainville Strength & Wellness funkcjonuje jak wcześniej. ‒ Dodaliśmy więcej sprzętu, więc
jest tam mniej miejsca niż przed COVID-19 ‒ mówi Harland. ‒ De facto chcemy zmieścić
jak najwięcej wyposażenia, by zaoferować członkom maksymalnie dużo opcji treningowych. Jeśli przy okazji „urwiemy” 30 cm to tu, to tam z naszej powierzchni, to tak właśnie
zrobimy.

Jeśli chcesz przeczytać ciąg dalszy artykułu, zapraszamy do czytelni online – LINK

Możesz też otrzymać wersję drukowaną magazynu w bezpłatnej prenumeracie – LINK

Fot. Chase Kinney/ Unsplash

 

- REKLAMA -