W jakiej kondycji jest europejska branża fitness?

Można powiedzieć, że przed sezonem wakacyjnym tego roku kluby fitness w Europie wznowiły działalność. Po ponad roku ciągłego zamykania i otwierania. Po wielu miesiącach badań i analiz, czy klub fitness to źródło zachorowań, oraz tłumaczenia rządzącym,
że aktywność fizyczna jest potrzebna do budowania odporności. W jakiej kondycji jest europejska branża fitness? O komentarz poprosiłam Floriana Cartoux, szefa europejskiego oddziału IHRSA.

Rozmawiała Dorota Warowna

Nie uważasz, że nasza branża jest zmęczona i biedniejsza? Na pewno masz za sobą wiele rozmów z menedżerami i operatorami klubów. Czy wielu z nich może być takimi optymistami jak np. Basic-Fit? Sieć chwali się 200 000 nowych klientów. Jak opisałbyś obecną sytuację klubów w Europie?

Florian Cartoux: ‒ Nie ma wątpliwości, że branża przeżyła bezprecedensowe chwile od
wybuchu pandemii ponad 18 miesięcy temu. Nikt nie wierzył, że będziemy mieli do czynienia z całkowitym zamknięciem Europy. I choć najtrudniejszy okres mamy już za sobą, to niektóre kraje wciąż borykają się z nowymi restrykcjami, więc nie można jeszcze w pełni ocenić skutków pandemii. Myślę, że kluby miały okazję sprawdzić w tym czasie, jak
bardzo lojalni są ich klienci. Niektórzy niemieli nic przeciwko, aby kontynuować opłacanie składek członkowskich, ale większość klubów ucierpiała z powodu tego kryzysu,
tracąc klientów, którzy rozwiązywali umowy.

Ten poziom strat różni się w zależności od rodzaju klubów, ale z tego, co słyszę, większość obiektów straciła między 10 a 30 proc. swoich członków. Dużo klubów było w stanie pozyskać po ponownym otwarciu nowych członków, ale nikt nie spodziewa się powrotu do poziomu sprzed marca 2020 roku przez kolejny rok. W większości krajów, choć zajęło to sporo czasu, kluby fitness i ich pracownicy otrzymali rekompensaty, ale wiemy, że to nie rozwiązało wszystkich problemów finansowych.

Po doświadczeniach z lockdownami i pandemią mówi się dużo o modelu hybrydowym klubów. Jeśli mam być szczera, to nie widzę jednak zainteresowania takim rozwiązaniem w Polsce. Mnie to dziwi, bo sama chętnie korzystam np. z zajęć online studia jogi, w którym ćwiczę. Sport, w tym także fitness, to nie tylko cztery ściany. Klub oznacza dla mnie nie tyle pomieszczenie co ekspertów, ich wiedzę, technologie. Model hybrydowy oznacza dla mnie rozwój obiektu i bycie innowacyjnym. Zarówno klub, jak i trener mogą, a nawet powinni towarzyszyć mi zarówno w domu, jak i w outdoorze. W ten sposób obiekt sportowy poszerza swoje, nazwijmy to, pole rażenia, swoją przestrzeń działania. Co twoim zdaniem powoduje, że tak trudno wyjść klubom poza ich obiekty? A może to tylko nasz polski problem?

Odpowiedź na to pytanie i ciąg dalszy rozmowy z Florianem Cartoux znajdziecie w najnowszym wydaniu Magazynu Fitness Biznes, które dostępne jest online – LINK

Jeśli chcesz otrzymać wersję papierową magazynu, wystarczy że wypełnisz formularz bezpłatnej prenumeraty – LINK 

 

- REKLAMA -