Co roku właściciele klubów fitness mogą w ciemno założyć powtarzalną kolejność zdarzeń. Po 2 stycznia liczba uczestników zajęć grupowych i członków klubu gwałtownie rośnie, by w krótkim czasie wrócić do wyjściowego poziomu. Czy potrzebna jest nowa strategia dla branży?
Ta reguła sprawdza się od lat. Niezależnie od tego, jak stanowcze są ich postanowienia noworoczne, część nowych klubowiczów rezygnuje z członkostwa, nierzadko z poczucia porażki, winy lub wstydu ‒ albo kompilacji wszystkich trzech czynników. Te osoby zaliczamy do 80 proc. „nieobsługiwanych” przez branżę klientów.
Przyjrzyjmy się dokładnie, kim są. Według Centrów Kontroli i Prewencji Chorób (ang. Centers for Disease Control and Prevention) zaledwie 20 proc. Amerykanów ćwiczy zgodnie z zalecaną normą tygodniową dla aktywności fizycznej. Te dane są niepokojące. Co gorsza, liczne kampanie i zalecenia nie przekonują pozostałych 80 proc. społeczeństwa do regularnej aktywności fizycznej. Te statystyki poparte są badaniami, które z kolei
unaoczniają nam, że w przypadku nowych klubowiczów zbyt ambitne cele (np. w ramach postanowień noworocznych) często nie są skuteczne w odniesieniu do motywacji
i retencji.
De facto takie osoby napotykają spore trudności na drodze do osiągnięcia wyznaczonych celów, a w konsekwencji rezygnują z karnetu. Wobec tego, jakie metody zadziałają? Jak utrzymać zaangażowanie tych 80 proc. w regularną aktywność fizyczną?
Efekt bumerangu
Okazuje się, że nierealistyczne cele, idące w parze z licznymi popularnymi strategiami
zmiany zachowań, które propaguje nasza branża, często wywołują efekt bumerangu
u nowych klientów. Owszem, przez krótki czas osoby te poddają się czarowi nowości i krótkotrwałemu entuzjazmowi, by potem jednak uciec z klubu „tam, gdzie pieprz
rośnie” i w rezultacie nie chcąc mieć z nim nic wspólnego. Spójrzmy prawdzie w oczy ‒ branża fitness przez dziesięciolecia bezwiednie utrwalała ten negatywny schemat.
A potem zderzyliśmy się z pandemią COVID-19, która zdemolowała utarte normy i nawyki, wgniatając nas w ziemię. Niektóre kluby z trudem ją przetrwały, a inne musiały zakończyć działalność. Zajęcia i treningi online okazały się dla wielu obiektów kołem ratunkowym, a dla innych wręcz dobrodziejstwem. Niezależnie od tego, która sytuacja opisuje twój biznes, COVID sprawił, że branża fitness znalazła się w przełomowym momencie. I na skutek zawirowań otworzyła się dla nas nowa przestrzeń, dzięki której możemy spojrzeć świeżym okiem na to, co nie działa, a właściwie nigdy nie działało, i zastanowić się, co zmienić, żeby wreszcie zacząć osiągać nasze cele.
To dogodny czas na dokonanie bilansu i samooceny, co pozwoli nam przejść autentyczną metamorfozę. „Wewnętrzna” przemiana branży fitness nastąpi tylko pod warunkiem, że dokonamy głębokiej autorefleksji.
Jeśli chcesz przeczytać ciąg dalszy artykułu, zapraszamy do czytelni online – LINK
Możesz też otrzymać wersję drukowaną magazynu w bezpłatnej prenumeracie – LINK
Fot. Mark Fletcher-Brown/ Unsplash