Jeszcze kilkanaście lat temu trening w małych grupach w większości klubów był tylko mało istotnym dodatkiem do standardowej oferty. Zwykle kojarzył się z garstką zdyszanych klientów wciśniętych w kąt sali i wymachujących kettlami lub linami treningowymi pod okiem trenera personalnego.
Julie King, Club Business International Magazine
Tłumaczenie Barbara Kierzkowska
Ileż potrafi się zmienić w ciągu jednej dekady! Dziś trening w małych grupach to gwóźdź programu – inspirujący i budzący zainteresowanie klubów, producentów sprzętu i wielu klientów.
Według raportu konsumenckiego opracowanego w roku 2016 przez IHRSA dla klubów fitness, w roku 2015 12 proc. członków korzystało z treningu personalnego, a znacznie więcej, bo 31 proc. – z treningu w małych grupach. W tej drugiej grupie 60 proc. stanowiły kobiety, które średnio odbywały 29 treningów rocznie, bez wahania płacąc za każdy taki przywilej 32 dolary. Stanowiący pozostałe 40 proc. mężczyźni zapłacili średnio 40 dolarów za każdy z odbytych przeciętnie 33 treningów rocznie.
Skąd ta zmiana?
Wiele klubów stawia dziś na treningi w małych grupach, przeznaczając na nie coraz więcej ze swego cennego metrażu. Niektórzy tworzą nawet w tym celu specjalne studia lub własne autorskie programy treningowe. Także producenci wypuszczają na rynek nowe linie produktowe odpowiednie dla małych grup, a nawet własne programy takich zajęć.
W dzisiejszych klubach łatwo natknąć się na grupy zmotywowanych członków trenujących na wielu obwodach z wykorzystaniem różnego rodzaju akcesoriów. Jeszcze inni pchają sanki obciążeniowe, rzucają piłką lekarską, uderzają w worek treningowy albo też korzystają ze sprzętu do treningu funkcjonalnego lub ćwiczą z wykorzystaniem własnej masy ciała – czasem przy akompaniamencie odpowiedniej muzyki i specjalnym oświetleniu. A to dopiero początek. Branża fitness najwyraźniej inwestuje w treningi w małych grupach – i to z korzyścią. – W naszym klubie powstało kilka kameralnych sal, które pomogą nam rozpowszechnić ideę treningów w małych grupach, aby cieszyły się one taką samą popularnością, jak treningi personalne – wyjaśnia Joe Cirulli, właściciel sieci Gainesville Health and Fitness Centers (GHFC) w Gainesville na Florydzie. Jak mówi, w ciągu ostatnich ośmiu lat frekwencja na treningach w małych grupach zwiększyła się dzięki temu 6,5-krotnie.
Po prostu mus
Skąd taki trend? Przyczyniły się do tego trzy istotne potrzeby: innowacyjności, urozmaicenia oraz podwyższenia dochodów. Członkowie mogą korzystać z nowych, wyjątkowych sprzętów i zróżnicowanych programów treningowych, co zwiększa ich zaangażowanie i sprawia, że wyposażenie klubu jest cały czas w użyciu. Poza treningiem funkcjonalnym na zajęciach w małych grupach wykorzystuje się dziś elementy między innymi boot campu, sztuk walki, treningu wibracyjnego czy stand-up paddle. Z drugiej strony, aby zapewnić większy nadzór prowadzącego nad techniką wykonywanych ćwiczeń, zajęcia pilatesu czy barre prowadzi się dziś coraz częściej właśnie w małych grupach, zamiast dużych zajęć grupowych. Jak można się spodziewać, członkowie klubów doceniają wartość oferowaną im w trakcie takich treningów – możliwość trenowania z ekspertem przy wsparciu innych ćwiczących w grupie, ale za niższą opłatą. Właśnie z tych powodów, jak zauważa Erin McGirr, członek zespołu sprzedaży i marketingu w firmie Perform Better z siedzibą w Cranston na Rhode Island, specjalizującej się w sprzęcie do treningu funkcjonalnego, wyczynowego oraz rehabilitacji, włączenie treningu w małych grupach do swojej oferty stało się absolutną koniecznością. – Eksperci z branży fitness są zgodni co do tego, że jeśli kluby chcą być bardziej rentowne, muszą docenić treningi w małych grupach – mówi.
Według Matthew Januszka, współzałożyciela Escape Fitness Ltd. z siedzibą w Peterborough w hrabstwie Cambridgeshire w Anglii, treningi w małych grupach to także świetny sposób na zwiększenie przewagi konkurencyjnej klubu. Jego własna firma Escape specjalizuje się przecież w wyposażeniu klubów, przyrządach i programach stworzonych na potrzeby treningu funkcjonalnego. – O ile przez ostatnie 10 lat był to prosty przepis na zaoferowanie swoim członkom osiągalnej dla nich finansowo formy treningu personalnego, o tyle dziś trening w małych grupach jest coraz częściej sposobem na zapewnienie klientom dodatkowego specjalistycznego treningu z użyciem różnorodnego oprzyrządowania i przynoszącego regularne efekty.
Trening w małych grupach dla każdego
Badanie na temat treningu w małych grupach przeprowadzone w różnych klubach w całych Stanach Zjednoczonych dowodzi jego dużej kreatywności i wysokiego poziomu merytorycznego. Menedżerowie klubów zorientowali się, że takie treningi przemawiają do niemal każdej grupy odbiorców – w tym dzieci, nastolatków, kobiet i osób starszych.
Dla przykładu, Claremont Club w Claremont w stanie Kalifornia ma w swojej ofercie program treningów InZone dla dzieci oraz propozycję dla nastolatków pod nazwą Teen Training, przy czym oba rodzaje zajęć opierają się na systemie treningu funkcjonalnego i treningu w zawieszeniu z obciążeniem własnego ciała pod nazwą Queenax firmy Precor Inc. z Woodinville w stanie Waszyngton. Treningi te dają nieskończone możliwości ćwiczeń dla osób w każdym wieku i na każdym poziomie zaawansowania.
Podobną ofertę ma także Newtown Athletic Club w Newtown w stanie Pensylwania, gdzie prowadzone są zajęcia grupowe PEAK dla nastolatków od 14. roku życia. Jak mówi Kate Golden, dyrektor ds. personalnych i operacyjnych klubu, po treningu uczestnicy otrzymują przekąskę z mlecznej czekolady, zdjęcia z zajęć są regularnie publikowane, a młodzi sportowcy – otagowywani na Instagramie. Dla osób starszych chcących pracować nad utrzymaniem równowagi, wzmocnieniem mięśni i szybszym chodzeniem, Newtown prowadzi dwa razy w tygodniu zajęcia Senior Strong.
W klubach GHFC treningi w małych grupach dla osób starszych pod nazwą Club Seniors dają starszym członkom możliwość wyboru pomiędzy zajęciami w sali i na basenie. – To wielka radość obserwować seniorów w trakcie ćwiczeń, ponieważ są oni niezwykle zaangażowani i regularnie wyrażają swoją wdzięczność – mówi Joe Cirulli. Ta sama sieć GHFC w swoim nowym klubie Studio Q o powierzchni ponad 90 mkw. oferuje trening w małych grupach przeznczony wyłącznie dla kobiet i wykorzystujący sprzęt Queenax, umożliwiający prowadzenie zajęć Q Sculpt, Q Barre, Q HIIT, Q Team oraz Q Play. Z kolei w Greenwood Athletic and Tennis Club w Greenwood Village w stanie Kolorado odbywają się zajęcia w małych grupach, czyli Women on Weights przeznaczone wyłącznie dla kobiet. Natomiast w sieci czterech klubów dla kobiet Healthworks Fitness Centers for Women w aglomeracji bostońskiej przyszłe i świeżo upieczone mamy mogą wziąć udział w specjalistycznych treningach przed lub po porodzie.
Korzyści
Nikogo nie zaskoczy chyba fakt, że producenci, tacy jak Precor, Life Fitness, Matrix Fitness czy Technogym, przyczynili się w dużej mierze do wzrostu popularności treningów w małych grupach. Po części udało im się to dzięki stworzeniu popularnych modułów do treningu funkcjonalnego, takich jak Queenax, Synergy 360, Connexus czy Kinesis oraz odpowiednich programów treningowych z wykorzystaniem tych sprzętów. To właśnie dzięki tym modułom możliwe stało się, aby kilka osób wykonywało na nich jednocześnie różne wzorce ruchowe.
Firma Escape Fitness wprowadziła na rynek wiele różnych programów ćwiczeń w małych grupach: HIIT The Deck, Battle Fit czy Move It. A Power Systems Inc. z siedzibą w Knoxville w stanie Tennessee profesjonalistom z branży fitness oferuje kursy firmy ACE oraz NASM przygotowujące do prowadzenia zajęć PowerWave obejmujących elementy ćwiczeń wzmacniające oraz treningu HIIT.
Doceniając atrakcyjność i różnorodność tego typu zajęć, wiele klubów dość agresywnie zaczyna promować treningi w małych grupach. Gdy BB Fitness Studios w Austin w stanie Teksas wystartowało ze swoimi nowymi zajęciami w małych grupach, oferowali jeden miesiąc całościowego treningu na Kinesis. – Przed rozpoczęciem zajęć zbudowaliśmy atmosferę oczekiwania, odgradzając najpierw salę do treningu w małych grupach i wywieszając plakaty przedstawiające sprzęt Kinesis, który stopniowo odsłanialiśmy – opowiada dyrektor generalny Michele Melkerson-Granryd. – W ciągu zaledwie miesiąca mieliśmy już zapisy na 25 płatnych treningów.
Po zakupieniu do sali do treningu w małych grupach czterech nowych maszyn Total Gym, klub wypracował własne treningi łączące ćwiczenia na sprzęcie Kinesis oraz Total Gym.
W podobnym duchu sprzęt do wibracji całego ciała firmy Power Plate z Northbrook w stanie Illinois jest wykorzystywany do treningu w małych grupach w takich klubach, jak East Bank Club w Chicago, The Houstonian Club w Houston oraz The Claremont Club, które oferują Classic Power Plate oraz Gladiator Training.
Treningi autorskie
Podobnie jak producenci, również kluby tworzą swoje autorskie oferty treningu w małych grupach, aby zwiększyć zainteresowanie i poprawić frekwencję klientów w klubach, a także odpowiedzieć na komunikowane przez członków potrzeby.
W zeszłym roku na przykład The Houstonian Club wprowadził zajęcia stand-up paddle, które według dyrektor ds. zajęć fitness Shannon Cauley okazały się „prawdziwym hitem”. – Od lat staramy się urozmaicać treningi w małych grupach poprzez wykorzystanie ciekawego sprzętu oraz naprawdę nowatorskich rozwiązań, takich jak stand-up paddle.
Na fali tego trendu firma Healthworks kilka lat temu zreformowała i zastrzegła własny program ćwiczeń w małych grupach, tworząc teamTRAINING, do którego należą takie komponenty, jak teamTRAIN (trening boot camp), teamBURN (trening interwałowy na bieżni i przyrządach wzmacniających) oraz teamDROP10 (utrata wagi), wszystkie oparte na 9-tygodniowym programie. – Dostrzegliśmy ogromną szansę na wygenerowanie znacznych przychodów właśnie dzięki treningom w małych grupach – mówi Lesley Carr, regionalny dyrektor ds. zajęć fitness w Healthworks. Nowy program w ciągu zaledwie jednego roku przyniósł wzrost sprzedaży o 500 tysięcy dolarów.
Newtown dokonał też czegoś naprawdę niewyobrażalnego. W roku 2013, dwa lata po wprowadzeniu zajęć w małych grupach, w odpowiedzi na prośby członków o takie darmowe treningi, opracował uzupełniający trening obwodowy Six Zone, wykorzystujący system do mierzenia tętna MYZONE. Zajęcia odbywają się pod nadzorem trenera. – Członkowie są wciąż zachwyceni – mówi Golden.
Innowacje na przyszłość
Wszyscy eksperci, z którymi rozmawiał magazyn CBI, przyznali, że w najbliższej przyszłości trening w małych grupach nadal będzie się cieszył popularnością, regularnie urozmaicany nowymi elementami, w tym także odgrywającymi dużą rolę technologiami, na przykład w interaktywnym treningu w małych grupach.
System MYZONE ma wręcz zyskać jeszcze większe uznanie. Firma Escape wprowadziła ostatnio oparte na chmurze rozwiązanie FunXtion na wiele urządzeń, bazujące na jednoczesnym wykorzystaniu interaktywnej opaski na nadgarstek, aplikacji, interaktywnego ekranu dotykowego oraz witryny internetowej do motywowania uczestników. Z kolei Kate Golden sugeruje, aby wykorzystać wyświetlacze do pokazywania prawidłowo wykonanego ćwiczenia oraz urozmaicenia rozgrzewki przed treningiem w małych grupach, odciążając w ten sposób trenerów, którzy mogą bardziej skupić się na trenowaniu, korygowaniu i podpowiadaniu, jakie zmiany czy progresje wprowadzić do ćwiczeń. – Dzisiejszy klient chce lepiej wyglądać, czuć się i funkcjonować – podsumowuje Januszek. – A trening w małych grupach umożliwia to wszystko w zintegrowany, kompleksowy sposób.
Przy takiej jakości i innowacyjności pewne wydaje się to, iż trening w małych grupach będzie nam towarzyszył jeszcze przez wiele lat.
Trening w małych grupach – przepis na sukces
Eksperci z klubów stowarzyszonych w IHRSA, które odniosły sukces, twierdzą zgodnie, że nawet najciekawsze programy ćwiczeń i najlepszy sprzęt do treningu w małych grupach nie są gwarancją zysków. Należy również starannie przemyśleć cztery inne elementy.
Instruktorzy: – Zaczyna się od właściwej osoby u steru – zauważa Matthew Wright, dyrektor ds. zajęć fitness w Healthtrax z siedzibą w Glastonbury w stanie Connecticut. Zgadza się z tym także Gretchen Collins, dyrektor ds. zajęć fitness w East Bank Club, i dodaje: – Trening w małych grupach nie uda się bez niezwykle dynamicznych, zaangażowanych i świetnie wyszkolonych instruktorów.
Przestrzeń: – Odpowiednia przestrzeń do treningu w małych grupach zapewnia poczucie przynależności do większej społeczności – mówi Denise Johnson, dyrektor wellness w The Claremont Club. Z tego samego powodu Newtown Athletic Club otworzył ostatnio The Back Gym Performance Center przeznaczony do swoich zajęć Spartan Training; z kolei East Bank Club planuje otwarcie w tym roku nowej przestrzeni do treningu w małych grupach o powierzchni ponad 80 mkw.; natomiast GHFC dodało do swej przestrzeni ponad 100 mkw. o nazwie Program Lab, gdzie testowane będą nowe koncepcje treningu w małych grupach.
Marketing: Istotne jest także właściwe informowanie o naszych treningach. Vic Spatola, dyrektor ds. treningu personalnego w Greenwood Athletic and Tennis Club proponuje, aby zachęcać uczestników do przychodzenia na treningi w małych grupach z przyjaciółmi i członkami rodziny. Także Denise Johnson zauważa, jak ważne są polecenia klientów: – Członkowie, którzy stali się zagorzałymi fanami, pomagają rozpowszechniać wieści o treningu w małych grupach poprzez posty w mediach społecznościowych oraz rozmowy z innymi członkami oraz osobami spoza klubu.
Koszty: Jak radzi Lesley Carr, regionalny dyrektor ds. fitness w firmie Healthworks, ostatnia rzecz, jaką należy uwzględnić, to konkurencyjna cena oferty: – Odpowiednia wycena usługi jest kluczowa, jeśli chce się konkurować z licznymi klubami w swoim regionie.
IHRSA oraz Club Business International Magazine wyraziły zgodę na publikację artykułu. Odwiedź stronę ihrsa.org
O komentarze na temat treningu w małych grupach i jego potencjału z punktu widzenia trenera pracującego w Polsce poprosiliśmy kilku czytelników naszego drugiego portalu – strefatrenera.pl
Maciej Mielcarek, trener, Centrum Aktywności w Środzie Wielkopolskiej:
– Moje 5-letnie doświadczenie w treningu personalnym, treningu w małych grupach i zajęciach grupowych pokazuje, że to świetne rozwiązanie. W dzisiejszych czasach brakuje ludziom sprawności ogólnej. Nie musi to być trening specjalistyczny i szyty na miarę dla jednej osoby. Jestem w stanie przygotować trening dla 1, 2, 3 czy 5 osób tak, by wszyscy odnieśli duże korzyści. Mam kilka małych grup i to ja decyduję, kto jest w grupie i kto może do niej dołączyć.
Poza tym trening w małych grupach pozwala na obniżenie kosztów dla osób trenujących. Dla trenera jednak zarobek jest większy… bo płaci nie jedna, a np. pięć osób.
Patryk Kiępisty, trener, właściciel studia Move Factory w Łodzi:
– Zależy, pod jakim kątem to rozpatrywać. Bo jeśli weźmiemy pod uwagę finanse, to będzie to obopólna korzyść: dla trenera, bo łatwiej zdobyć klienta, który za trening będzie mógł zapłacić mniej (podział kosztów pomiędzy uczestników treningu), dla klienta, bo jak wspomniałem wyżej – będzie płacił mniej. Jeśli jednak spojrzymy z perspektywy korzyści płynących z treningu, to nieraz przekonałem się, że klient dużo więcej zyska trenując 1:1, i to pod każdym względem.
Oczywiście zostaje jeszcze kwestia tzw. sprawności ogólnej i po prostu „poruszania się”. Jednak, jeśli klient jest nastawiony na konkretny efekt, trening w grupie 2–3-osobowej nigdy takiego nie da.
Sytuacja z mojego studia. Miałem klienta, który przez rok przychodził sam. Następnie na mniej więcej rok dobrał sobie kolegów (raz ćwiczyło dwóch, innym razem trzech), po czym znów wrócił do treningów 1:1. Pierwszy okres trenowania 1:1 – > -20 kg, znaczny wzrost siły i wydolności, nienaganna technika ćwiczeń. Okres trenowania w grupie: waga w miejscu, siła w miejscu, wydolność na + (co chyba nie jest zaskoczeniem mimo wszystko), technika ćwiczeń znaczny regres (?). Drugi okres trenowania 1:1 (od października br.): -5 kg, siła idzie w górę , wydolność cały czas w górę, technika ćwiczeń zdecydowanie na plus.
To jeden z przypadków, ale mam kilka takich małych grup i widzę, że jednak nie do końca można to nazwać treningiem personalnym. Jakość takiego treningu znacząco się obniża. Największą różnicę zauważam w technice wykonywania ćwiczeń, a co za tym idzie – w bezpieczeństwie.
Podsumowując: klient chce się poruszać pod okiem trenera (stosunkowo) niedużym kosztem, ale nie nastawia się na osiągnięcie celu, to jak najbardziej. Jeśli jednak ma konkretny cel i dąży do jego realizacji, to trening w grupie nigdy nie zastąpi treningu 1:1.
Ines Możejko, trener, Strefa Dobrej Formy, Wrocław:
– Uważam, że jeśli jest to trening ogólnorozwojowy i ma na celu ogólną poprawę sprawności uczestników, to jak najbardziej ma to sens. Zwłaszcza, jeśli uczestnicy zaczynają trenować w tym samym czasie, chodzą na zajęcia systematycznie, a grupa nie liczy więcej niż 5–6 osób. Sama prowadzę tego typu zajęcia i wiem, że wówczas atmosfera jest zupełnie inna. Nie są one jednak alternatywą dla treningu personalnego, a dla grupowych zajęć fitness, na których kontrola uczestników przez trenera jest sprowadzana do minimum. W małej grupie zwiększa się chęć pokonania swoich słabości, tworzą się przyjaźnie, a jednocześnie każdy wykonuje ćwiczenia przeznaczone dla swojego poziomu. Każdy uczestnik może wykonywać kilka wersji tego samego ćwiczenia, począwszy od nauki samej techniki, a na treningu z obciążeniem i pracą nad balansem skończywszy. Jeśli jednak cele uczestników są zróżnicowane, to trening personalny jest wówczas zdecydowanie lepszy. Szczególnie, jeśli zależy nam na czasie i szybkich efektach.