McFit: Stawiamy sobie wysokie wymagania

McFIT to obecnie ponad 250 lokalizacji m.in. w: Niemczech, Austrii, Hiszpanii, Włoszech i Polsce. Od 2014 r. marka McFIT budowana jest także w Polsce. O jej rozwoju i miejscu na polskim rynku rozmawiamy z rzecznikiem prasowym sieci, Pierre’em Geisensetterem.

Rozmawiała Dorota Warowna

Jak ocenia pan wejście na polski rynek z perspektywy tych czterech lat? Czy wtedy było łatwiej zaistnieć w branży? W momencie pojawienia się McFIT na polskim rynku spodziewano się jej bardzo dynamicznego rozwoju, wręcz zalania rynku przez McFIT.

– Dzisiaj mamy w całej Europie łącznie 253 kluby McFIT, w tym 13 bardzo rentownych lokali w Polsce. Są one na polskim rynku wyjątkowe pod względem designu i różnorodności treningów. To było i jest dalej naszym priorytetem. Oczywiście zmieniła się sytuacja w zakresie konkurencyjności, jednak wiemy wszyscy, że konkurencja również stymuluje rozwój biznesu. Ogólne zwiększenie liczby klubów ma skutki dla całej branży, ponieważ sprawia, że uprawianie fitnessu silniej utrwala się w świadomości społeczeństwa, a zainteresowanie fitnessem w Polsce jest naprawdę duże. Rynek obecnie ma znaczny potencjał wzrostowy. Rozumiemy siebie jako firmę wiodącą w zakresie innowacyjności i kładziemy na nasz produkt najwyższy nacisk. Właśnie to cenią nasi członkowie, jednak jako międzynarodowy koncern rozwijamy się na najróżniejszych rynkach. Dlatego w niektórych krajach rozwijamy się też mniej dynamicznie. Poza tym stawiamy wysokie wymagania jeśli chodzi o lokalizacje i jakość, a to nie ułatwia poszukiwania nowych miejsc pod kluby. Jednak mimo wszystko mamy zamiar dalej rozwijać się w Polsce i również w 2019 r. otwierać nowe kluby.

Ostatni rok to duże zmiany na polskim rynku: upadek Jatomi, wielkie przyspieszenie w rozwoju takich sieci, jak Zdrofit, Calypso, CityFit. O McFIT nieco ciszej. Czy planowane są kolejne otwarcia w tym roku lub w kolejnym? Niechętnie powtarzam plotki, ale w branży mówi się, że McFIT chce się wycofać z Polski. Co sądzicie państwo, z perspektywy centrali, o tym, co dzieje się na polskim rynku usług fitness?

– Nie przejmujemy się tym, bo wierzymy w oferowany przez nas produkt. Naszą siłą jest spokój, ale bynajmniej nie oznacza on zastoju. W dalszym ciągu rozwijamy nasz produkt, a to wymaga czasu. Oczywiście nie mamy zamiaru wycofać się z rynku. Kluby w Polsce mają wysoki wskaźnik odwiedzin, a liczba członków stale wzrasta. Usługi klubów fitness coraz bardziej zyskują na znaczeniu na polskim rynku, oferta zostanie jednak zdywersyfikowana. Proces cyfryzacji będzie miał jeszcze większe znaczenie.

Cena to chyba najbardziej popularne narzędzie w rękach polskich operatorów klubów. Fitness przestał mieć jakąkolwiek wartość. Zwłaszcza w przypadku klubów midmarketowych i dyskontowych. Czy na innych rynkach, na których jesteście państwo obecni, wygląda to podobnie?

– Siła nabywcza konsumentów różni się w zależności od rynku. Z tego również wynika cena. Poza tym występuje kuriozalna sytuacja, że ludzie chętniej inwestują pieniądze w samochód niż we własne ciało. Jest to pewien paradoks, ale występuje on wszędzie. Jednak jesteśmy dalecy od opinii, że fitness nie ma już wartości. Dzisiaj jest o wiele więcej ludzi, którzy trafiają do klubów fitness, niż jeszcze 10 lat temu i to jest pozytywne zjawisko – zarówno dla właścicieli klubów, jak i klientów.

W Niemczech dość istotnym tematem w działalności klubów jest tzw. fitness firmowy. U nas trudno klubowi eksplorować ten segment rynku, ponieważ jest to domena kart sportowych i pośredników, którzy je oferują. McFIT jako sieć, która nie współpracuje z pośrednikami, ma również ofertę dla klienta korporacyjnego. Jak funkcjonuje ta część państwa oferty? Czy firmy chcą współpracować, mając do wyboru karty sportowe? Dlaczego nie współpracują państwo z pośrednikami?

– W obszarze B2B mamy własny, bardzo skuteczny dział fitnessu firmowego, który ze względu na nasze zasoby koncentruje się obecnie głównie na rynku niemieckim i austriackim. Temat kart sportowych i pośredników nie jest znacząco obecny na naszym rynku kluczowym, czyli w Niemczech. Z tego powodu koncentrujemy się na innych obszarach biznesowych, takich jak rozwój produktu, ekspansja czy digitalizacja.

Mam wrażenie, że powoli budzi się w Polsce do życia segment klubów butikowych. To nieśmiałe przebudzenie, bo wyższa cena usług takich miejsc wymaga uzasadnienia, sprzedaży z prawdziwego zdarzenia, modelowej obsługi klienta. Z tego co wiem, McFIT pracował nad formatem miejsc oferujących inny rodzaj treningu, z ograniczoną strefą maszyn. Czy ten projekt nadal jest aktualny? Czy McFIT zauważył niszę na rynku?

Ciąg dalszy rozmowy znajdziesz w najnowszym wydaniu Magazynu Fitness Biznes

Zdjęcia: materiały prasowe McFit

- REKLAMA -