Coraz więcej Polaków jeździ na rowerze. Zarówno rekreacyjnie, jak i traktując rower jako środek komunikacji. Nic dziwnego, bowiem korzyści zdrowotne płynące z jazdy na rowerze wyraźnie przewyższają ryzyko z nią związane. O ile bowiem zawodowi kolarze miewają problemy urologiczne (tzw. „choroba kolarzy”), to trudno odnosić je do amatorów uprawiających jazdę na rowerze hobbystycznie lub rekreacyjnie. O pewnych ryzykach lepiej jednak pamiętać.
Zalet jeżdżenia rowerem, udowodnionych w badaniach naukowych, jest mnóstwo. Między innymi jazda na rowerze:
- zmniejsza częstość występowania incydentów naczyniowo-mózgowych (czyli zawałów serca i udarów),
- zmniejsza ryzyko choroby wieńcowej,
- zmniejsza ryzyko nadciśnienia i prowadzi do zmniejszenia podwyższonych wartości ciśnienia,
- zmniejsza ryzyko dyslipidemii,
- zapobiega otyłości,
- zmniejsza nadwagę,
- redukuje ryzyko cukrzycy i obniża poziom cukru we krwi.
Wykazano również silne odwrotne zależności między dojazdami do pracy na rowerze a śmiertelnością z jakiejkolwiek przyczyny, śmiertelnością z powodu raka i zachorowalnością na raka wśród uczestników badania w średnim i starszym wieku (tu nie ma związku przyczynowo-skutkowego; można domniemywać na przykład, że rowerzyści generalnie prowadzą zdrowszy tryb życia niż osoby poruszające się samochodem).
Jazda na rowerze a zdrowie
Bywają jednak doniesienia na temat niekorzystnego wpływu jazdy na rowerze na zdrowie urologiczne i seksualne u mężczyzn. Jest to wciąż przedmiotem wielu badań. Warto jednak zaznaczyć, że zaburzenia erekcji u rowerzystów pojawiają się nie częściej niż zaburzenia erekcji obserwowane u innych sportowców.
Potwierdza to np. badanie Massachusetts Male Aging Study (Int J Impot Res . 2001; 13:298-302) oraz badanie Cycling for Health UK (Journal of Men’s Health 2014; 11:75-9). W tym ostatnim przeprowadzono ankietę wśród 5282 rowerzystów. Wynika z nich, że jazda na rowerze nie powoduje większych zaburzeń erekcji ani LUTS (ang. lower urinary tract symptoms – dolegliwości ze strony dolnych dróg moczowych) w porównaniu z pływaniem lub bieganiem.
Może jednak zwiększać podatność na zwężenia cewki moczowej, drętwienie narządów płciowych i odleżyny, a także powodować neuralgię nerwu sromowego (PNE, ang. pudendal nerve entrapment), nazywaną również syndromem Alcocka albo popularnie „chorobą kolarzy”. Choroba ta może być wywołana stanem zapalnym lub nadmiernym naciągnięciem nerwu podczas np. intensywnych ruchów u sportowców.
Naukowcy sugerują, że niektóre kłopoty mogą być związane z czasem trwania treningów kolarskich. Dr Lauren Wise ze Szkoły Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Bostońskiego przebadała nasienie 2261 mężczyzn w okresie 1993-2003. Okazało się, że panowie, którzy spędzali powyżej 5 godzin na siodełku, mieli zmniejszoną liczbę i ruchliwość plemników.
Tematem zajęli się również norwescy naukowcy, którzy przebadali 160 uczestników 450-kilometrowego wyścigu rowerowego. Okazało się, że po wyścigu 1 na 5 mężczyzn zaobserwował u siebie odrętwienie oraz niedoczulicę okolic genitalnych. 13 proc. ankietowanych doświadczyło problemów z osiąganiem wzwodu.
Badanie opublikowane w Journal of Men’s Health (tom 11:2: 2014) prowadzone przez naukowców z University College London na temat zaburzeń erekcji i niepłodności oraz raka prostaty u regularnych rowerzystów nie znalazło natomiast związku między jazdą na rowerze a niepłodnością ani między zaburzeniami erekcji a jazdą na rowerze. Stwierdzono jednak, że istnieje zwiększone ryzyko zdiagnozowania raka prostaty u mężczyzn w wieku powyżej 50 lat, którzy jeździli na rowerze ponad 3,76 godziny tygodniowo, a zwłaszcza u mężczyzn, którzy jeździli na rowerze ponad 8,5 godziny tygodniowo.
Dowody te wydają się sugerować, że umiarkowane, zdrowe ćwiczenia są kluczem do lepszego ogólnego stanu zdrowia. Tymczasem nadmierne obciążenie treningami wytrzymałościowymi z większym prawdopodobieństwem wywoła gorsze wyniki, również pod względem płodności.
Warto zwrócić uwagę na sugestię autorów tego badania, że owa zwiększona zachorowalność może wynikać z tego, że mężczyźni, którzy często jeżdżą na rowerze, mogą być bardziej świadomi swojego zdrowia, co prowadzi do bardziej regularnych badań kontrolnych i większej szansy na zdiagnozowanie lub że jazda na rowerze zwiększa poziom PSA. To z kolei prowadzi do zwiększonego wskaźnika wykrywalności raka prostaty lub pokazuje, że rowerzyści są bardziej narażeni na zaburzenia układu moczowo-płciowego, takie jak krew w moczu lub ból wokół prostaty, co zwiększa prawdopodobieństwo, że zostaną poddani badaniu na raka prostaty.
Właściwe siodełko to podstawa
Zdaniem autorów wielu badań kluczową kwestią w przypadku problemów z jazdą na rowerze i prostatą jest znalezienie sposobów na zmniejszenie nacisku na krocze lub okolice pachwiny. Można to zrobić na wiele sposobów – od noszenia wyściełanych szortów, regularnego stania na pedałach, rozważenia regulacji i pozycji siodełka, aż po właściwy wybór siodełka. Badanie na ten temat opublikowane w British Journal of Urology International w 2007 r.
Istnieją specjalne siodełka rowerowe dla mężczyzn, którzy obawiają się problemów z prostatą, z wycięciem w okolicy krocza. Ten prosty zabieg usuwa nacisk na prostatę. Można też wybrać siodełko ze specjalnymi żelowymi wkładkami, zwiększającymi komfort jazdy. W przypadku częstych treningów i długich tras należy też pamiętać o odpoczynku. Nawet przygotowując się do zawodów warto robić dwu-, trzydniowe przerwy w tygodniu, podczas których nie będzie się jeździć na rowerze. Ten czas można wykorzystać na trening siłowy bądź ćwiczenia cardio.
Źródła: https://www.prostatescotland.org.uk/help-and-support-for-you/faqs/might-cycling-affect-prostate; https://www.urologytimes.com/view/bicycle-riding-good-or-bad-mens-healt; https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3138851/
Źródło informacji: opracowano na podstawie PAP/ Serwis Zdrowie
Fot. Markus Spiske/ Unsplash