O wyższości Wielkanocy nad Bożym Narodzeniem

Już jako dziecko wolałam świętować Wielkanoc. Powodów było wiele i wyliczanie muszę zacząć od tych na pierwszy rzut oka błahych.

Po pierwsze, pewnie dlatego, że zwykle wypadała w czasie, kiedy można już było założyć podkolanówki – kto nie nosił rajstop, nie zrozumie :).  Pewnie też dlatego, że pozwalano mi samej powędrować z najładniejszą na ulicy święconką do kościoła (kiedy dołączyła do mnie młodsza siostra, było to jeszcze bardziej spektakularne wydarzenie, bo i odpowiedzialność większa). Wielkanoc bo …mycie okien na te święta miało sens (nigdy nie rozumiałam zimowych zmagań mojej mamy z oknami. To nie była równa walka, ale z niezrozumiałego dla mnie powodu powtarzająca się każdego roku). Wielkanoc to również menu, które zdecydowanie preferowałam od tego bożonarodzeniowego (z cudownie ciężkim czekoladowym grzańcem przygotowywanym wg tajemnej receptury przez mojego Dziadziusia Bolesława), a także dwa rytuały, które pielęgnujemy do dziś – maraton po Grobach Pańskich na warszawskiej Starówce w Wielką Sobotę i rodzinny spacer po obfitym śniadaniu wielkanocnym.
Wielkanoc kocham od zawsze, bo to wiosna, czas przemiany, wychodzenia z zimowego kokonu. To słońce, radość, zapach budzącej się do życia natury, śpiew ptaków, zieleń.
To także, albo przede wszystkim, to co duchowe, intymne, związane z wiarą. Coś co przeżywamy bardzo indywidualnie i w samotności.

Wbrew pozorom, Fitness Biznes nie tylko fitnessem żyje 🙂 Życzę więc nam wszystkim spokojnych i radosnych świąt z daleka od pracy. Nawet jeśli jest ona naszą pasją.

Pozdrawiam świątecznie rozpoczynając WOD-a z mopem i odkurzaczem 🙂
Red. Nacz.

- REKLAMA -