TOP-GYM od 15 lat w branży fitness. Właściwie to nasz wspólny jubileusz. W 2006 roku trafiłam do redakcji magazynu „bodyLIFE”, który kilka lat temu wycofał się z rynku polskiego. Można powiedzieć, że była to moja podstawówka w branży fitness. Wtedy też,
chyba na FIT EXPO, mieliśmy okazję poznać się z Maciejem Wolnym, współwłaścicielem firmy. A dziś Maciej Wolny w rozmowie z Magazynem Fitness Biznes podsumowuje te kilkanaście lat w branży.
Chyba dobrze pamiętam, że po raz pierwszy prezentowaliście swoją ofertę na targach FIT EXPO. Startowaliście od maszyn regenerowanych. Ale już wtedy miałeś wizję rozwoju firmy, odwagę i ten błysk w oku, który widzę do dziś. Jak oceniasz te 15 lat, bo to naprawdę kawał czasu i zupełnie inny rynek.
Maciej Wolny: ‒ Oceniam bardzo dobrze, bo zaczynając wtedy byliśmy na szarym końcu wśród dystrybutorów, którzy wówczas działali na naszym rynku. Life Fitness, mimo wiodącej roli na rynku światowym, nie był w Polsce znany i popularny. Dystrybucję przejęliśmy od węgierskiej firmy Warex, która obsługiwała nie tylko Węgry, ale także
Polskę, Słowację i Czechy. Wtedy w firmie Warex pracował jeszcze śp. Artur Ligęska. Zaczynaliśmy więc od podstaw budować świadomość marki Life Fitness i Hammer Strength na naszym rynku. Udało się nam już na początku tej drogi wyposażyć kilka fajnych miejsc w maszyny Life Fitness. Później były też spektakularne otwarcia, takie jak AquaPark we Wrocławiu i FIT One w Warszawie – największy klub w Polsce i największe oficjalne
centrum Hammer Strength.
Zdobyliśmy też rynek hotelarski. Wyposażaliśmy kilka sieci międzynarodowych. Mam na myśli Marriott, Hilton, Accor. Mamy na koncie też wiele realizacji hoteli prywatnych, które skorzystały z naszych usług, bo wykazaliśmy się elastycznością i oferowaliśmy dłuższą gwarancję. I muszę to powiedzieć, choć konkurencja będzie się denerwowała, jesteśmy jedyną firmą w tej branży, która ma 100 proc. zadowolonych klientów – dbamy też o to bardzo. Ważnym momentem także w naszej historii było przejęcie firmy ICG przez Life Fitness. W tym roku obserwujemy odrodzenie się indoor cyclingu na świecie, co nas bardzo cieszy. Osiem lat temu udało mi się również rozpocząć współpracę z Miha Bodytec.
Mój młodszy kolega, Maciek Wolny, prowadzi tę markę z wielkim sukcesem i co roku bije rekordy obrotowe i przyrostowe. Jak widać, studia EMS i Orangetheory Fitness to modele butikowe, które w tej chwili się sprawdzają w Polsce.
Nasza rozmowa zbiega się akurat z dużą i, można powiedzieć, ekspresową zmianą u sterów Life Fitness, waszego najważniejszego partnera biznesowego. Paul Stoneham, człowiek spoza branży, ewidentnie oznacza zmiany w kierunku innowacji i nowych technologii. Piszemy ciągle na łamach magazynu i na portalu o dynamicznej technologicznej ewolucji na rynku usług fitness. Wiem, że w waszej ofercie jest także wiele rozwiązań, które mogą nie tylko ułatwić życie klubom, ale też popychają je w kierunku przyszłości, bo tego oczekują klienci ostateczni. Tymczasem różnie, żeby nie powiedzieć źle, dzieje się w kontekście tych nowinek w polskich obiektach. Ciągle słyszę: „to nie dla nas”. Przyznam, że dziwi mnie to, bo żyjemy z komórką w ręku, monitorujemy nasze aktywności, lubimy diagnostykę itd.
Zresztą wy sami namawiacie na waszej stronie WWW: Wejdź na poziom smart! To zachęta do skorzystania z waszego nowego produktu w portfolio – Solo Workout.
‒ Nie ma w życiu przypadków. Któregoś dnia, jakieś pół roku temu, zadzwonił do
mnie prezes Rafał Kasprowicz, spotkaliśmy się, zaprezentował mi Solo Workout i rozpoczęliśmy współpracę. Mamy 22 kluby, które w ramach Programu Cyfryzacji napisały wnioski o dofinansowanie. Gdy zapadną decyzje, kluby te zostaną wyposażone w urządzenia, które pomogą im wejść na wspomniany poziom smart. To ogromy krok
w przyszłość. Również firma Life Fitness oferuje rozwiązania zaawansowane technologicznie. Program Hello pozwala śledzić zużycie maszyn cardio, co bardzo pomaga
zadziałać prewencyjnie. Nasi klienci znają te rozwiązania.
Dla mnie smutne jest to, że prawie wszystkie kluby w Polsce są do siebie podobne, działają według podobnych schematów, bez żadnych innowacji. Mają z reguły maszyny siłowe, maszyny cardio, a nie ma np. rozwiązań typu eGym, kriokomora, trening EMS, które działają jako „shop in shop”. Brak urozmaicenia. Kiedy patrzę na polski rynek fitness, mam wrażenie, że jest monotonny, oferujący karnety w podobnej cenie za to samo i pozbawiony innowacji. Wracam właśnie z FitnessConnected w Monachium. Jestem po rozmowach
z dużą zagraniczną siecią fitness, która wchodzi np. do Warszawy. To będzie moim zdaniem przełom, jeśli chodzi o ofertę. To miejsce pokaże inny styl prowadzenia tego biznesu na dużej powierzchni w centrum miasta.
Ciąg dalszy rozmowy z Maciejem Wolnym przeczytasz w najnowszym wydaniu Magazynu Fitness Biznes, który dostępny jest już online – LINK
Możesz również otrzymać najnowsze oraz kolejne wydania Magazynu Fitness Biznes w wersji papierowej – LINK do bezpłatnej prenumeraty
Rozmawiała Dorota Warowna
Fot. Jakub Gietler